Deptak i Plac Jana Pawła po rewitalizacji stanowią wizytówkę miasta. Miejsca te są szczególnie oblegane przynajmniej w sezonie letnim. Niestety nie trudno zauważyć, że stają się one miejscami bardziej brudnymi. Ten stan wynika po prostu z braku podjęcia odpowiednich i efektywnych działań, a także z niedokładnego mycia marmuru.
– Ten deptak zaczął żyć własnym życiem i to nie przez ludzi, ale przez wszechobecny brud. – mówi nam jeden z mieszkańców
Nie można nie zauważyć, że marmur zmienił swój kolor. Płyty są niemalże czarne, do których łatwo się przylepić. Już nawet nie wspominając o ławkach i otoczeniu przy nich, po prostu nie sposób tam przysiąść. Wszędzie widoczne są plamy a to po sokach, napojach, lodach, brud po sosach z zapiekanek, już o „petach” po papierosach nie wspominając. A w czasie kwitnięcia drzew cały marmur jest poplamiony. I tu dopiero trzeba uważać, bo można się przykleić i już tak pozostać.
I teraz z jednej strony mamy brud, a z drugiej pięknie ukwiecony deptak. Drzewa w donicach, gazony, za które miasto w ubiegłym roku otrzymało nawet tytuł w jednym z konkursów. Tylko czy naprawdę one są w stanie zamaskować to co się tam wydarzyło. Aby dopytać o całą sprawę zadzwoniliśmy do PUK-u. Prezes Mirosław Szymańczyk czeka na zlecenie z Inżynierii Miejskiej.
– Czekam na zlecenie z Inżynierii Miejskiej. To ona decyduje o tym, kiedy deptak zostanie posprzątany – powiedział nam prezes. Jednocześnie dodając, że nie przypomina sobie żadnego zlecenia w najbliższym czasie.
No cóż zadzwoniliśmy do Inżynierii Miejskiej, aby może ją trochę zmobilizować. Okazuje się, że nie było takiej potrzeby, bo zlecenie PUK dostał.
– PUK zlecenie dostał w czerwcu. Jednak z powodu braku staranności co do wykonania zadania termin został mu przesunięty do końca lipca – dodaje kierownik referatu Aleksander Kaluszkiewicz.
Wynika z tego, że termin na gruntowne posprzątanie ul. Warszawskiej upływa dzisiaj, no chyba że firma upora się z tym bałaganem w nocy. Ale zapewne termin znowu zostanie przesunięty, a mieszkańcy i przejezdni nadal nie będą mogli cieszyć się wizytówką miasta w pełnej okazałości.
Cały ciężar odpowiedzialności nie spada jednak tylko na PUK. Warto wspomnieć, że właściciele sklepów, kawiarenek, pizzerii też powinni, a nawet mają obowiązek zadbać o chodnik. A nierzadko się zdarza, że chwasty zaraz po wejściu na schodki chwytają za nogę przyszłego klienta.
Najlepiej niech każdy zacznie od swojego przysłowiowego ogródka. Pracujemy nad własnymi nawykami a wtedy wszystko będzie jak należy.